– trochę dobrych praktyk dla tych, którzy nie mieli szczęścia uczestniczyć w wyprawie
Na wyspach Bergamutach podobno jest kot w butach, ale tylko podobno… Natomiast w Pernambuco na pewno żył Hélder Câmara, nazywany „czerwonym Biskupem”. Powiedział takie zdanie, które mnie osobiście przekonuje: „Jeżeli marzy tylko jeden człowiek, pozostanie to tylko marzeniem. Jeżeli zaś będziemy marzyć wszyscy razem, będzie to już początek nowej rzeczywistości.” Doskonale odnosi się to idei działalności organizacji pozarządowych, a także do projektu Lokalnej Grupy Działania „Bory Tucholskie”: „Razem znaczy lepiej – rozwój sieci NGO w Borach Tucholskich”. Już od 1,5 roku przekonujemy organizacje, że warto realizować wspólne, partnerskie projekty. Ponieważ bardziej przemawia do nas to, co sami zobaczymy i przeżyjemy, nie brak nigdy chętnych do udziału w wyjazdach studyjnych. Taki wyjazd, mający na celu wymianę doświadczeń i nawiązanie kontaktów z innymi organizacjami i sieciami organizacji pozarządowych odbył się w czerwcu 2010r., a pojechaliśmy na Warmię i Mazury, gdzie gościła nas Lokalna Grupa Działania „Brama Mazurskiej Krainy”. Tyle tytułem wstępu, a teraz trochę więcej o tym, gdzie byliśmy i co widzieliśmy.
Sporo z nas słyszało o Wiosce Garncarskiej w Kamionce, no i rzeczywiście, już na pierwszy rzut oka Wioska robi wrażenie! Budynki z czerwonej cegły, zadbane alejki wyłożone kamieniami lub drewnianymi belami, dużo zieleni i kwiatów...
A wszystko zaczęło się od Inicjatywy Wspólnotowej EQUAL i projektu „Budujemy nowy Lisków”, w ramach którego poszukiwano „modelowego sposobu mobilizowania społeczności lokalnych do tworzenia przedsiębiorstw społecznych”. Takim przedsiębiorstwem miała być wieś tematyczna. Najpierw poszukiwano więc miejsca na jej utworzenie. Wybrano Kamionkę w Powiecie Nidzickim, a to w dużej mierze dzięki zaangażowaniu i uporowi Pani Sołtys, bo jak mówił Krzysztof Margol, Prezes Fundacji Nida: „Bałem się, że otworzę lodówkę, a tam sołtysowa Zosia…”. Kamionka była małą wsią, zamieszkiwaną przez ok. 60 osób, z prawie 100% bezrobociem, bez kanalizacji i telefonu. Na spotkaniach, w których udział wzięło ok. 100 bezrobotnych osób z Kamionki i okolicznych wsi zebrano pomysły, na czym można zarabiać na wsi. Potem zapytano, kto chciałby się czego uczyć i przeprowadzono odpowiednie szkolenia. Na koniec zostało już „tylko” opracować ofertę i znaleźć klientów...
Funkcjonowanie wioski oparto na trzech podstawowych zasadach: zachowanie tradycji (tożsamość), jakość (wiarygodność) i unikalność. Założono, że produkt/usługa musi być najwyższej jakości, bo sprzedać można każdy produkt, jeżeli jest dobry i spełnia czyjeś potrzeby.
W Wiosce Garncarskiej funkcjonują obecnie pracowanie: garncarska, krawiecka, papieru czerpanego i witrażu. Na tym też właśnie opiera się oferta Wioski, składająca się z takich elementów jak:
Wioska działa już 3 lata, a cały czas rodzą się nowe pomysły: powstaje interaktywny model biologicznej oczyszczalni ścieków, sadzone są zioła i kwiaty, które po ususzeniu będą sprzedawane w lnianych, zapachowych woreczkach (uszytych oczywiście we własnej pracowni), na ukończeniu jest teatr wiejski, którego zaplecze powstało ze starej stodoły, a widownia z tzw. „gabionów”, czyli metalowych koszy wypełnionych kamieniami.
Dobrym duchem Wioski był od początku Krzysztof Margol. „Bez tego jednego lidera, który rozkręca całość, nic by się nie udało” – mówi Basia Tyszka, Dyrektor Biura Lokalnej Grupy Działania „Brama Mazurskiej Krainy”. Z drugiej jednak strony słyszymy od Grażyny Sławińskiej: „Bez partnerów Wioski by nie było”. Kim jest Pani Grażyna? To nauczycielka, która po przejściu na emeryturę została Prezesem spółki z o.o. „Przedsiębiorstwo Społeczne Garncarska Wioska”, prowadzącej wieś tematyczną. Udziałowcami spółki jest 10 instytucji – wcześniejszych partnerów z projektu EQUAL (Fundacja NIDA, lokalne samorządy, Urząd Pracy, organizacje pozarządowe, przedsiębiorcy). Udziałowcy nie wnosili wkładu finansowego, gdyż kapitałem zakładowym spółki był majątek, który pozostał w wyniku realizacji EQUAL-a. Zyski spółki nie są przeznaczane dla udziałowców, ale wykorzystuje się je na dalszy rozwój Wioski Garncarskiej – jest to wiec przedsiębiorstwo społeczne. Udziałowcy/partnerzy wspomagają cały czas Wioskę, realizując w niej swoje projekty i przedsięwzięcia, promując ją na zewnątrz. O tym, że Wioska cały czas się rozwija świadczą liczby:
Jaki wniosek można wyciągnąć z tej wizyty? Borowiackie, „raczkujące” wioski tematyczne nie powinny mieć absolutnie kompleksu „niższości”, bo żadna z nich nie dostała tak dużego zastrzyku gotówki z UE, ale podstawowa nauka jest wg mnie taka: żeby się rozwijać, nie możemy sie zamykać wewnątrz wioski, trzeba szukać dobrych partnerów także poza wsią, bo każdy partner to kolejne umiejętności, możliwości, kontakty...
Czy w gospodarstwie agroturystycznym można nauczyć się czegoś o partnerstwie? Można, ale po kolei...
Gospodarstwo „Sasek” położone jest na Mazurach, niedaleko Szczytna i jest prawdziwym gospodarstwem agroturystycznym. Małżeństwo Państwa
Piórkowskich gospodarzy na 500 ha ziemi, w tym 300 ha użytków zielonych. Te hektary łąk wykorzystywane są do hodowli bydła mlecznego
(300 szt.) oraz koni (45 szt.). Mleko odstawiane jest do ekologicznej mleczarni, a koni korzysta się głównie „pod wierzch”. Agroturystyką
gospodarze zaczęli zajmować się w 1992 r., kiedy to wynajmowali 5 pokoi. W 1996 r. kupili stary „gasthaus” i rozpoczęli budowę pensjonatu.
Budowa trwała 12 lat, bo po drodze oczywiście było sporo problemów (sprawy rodzinne, rozbudowa gospodarstwa rolnego, wykup ziemi itp.).
Wreszcie 19 lipca 2008 r. długo oczekiwany moment – uroczyste otwarcie pensjonatu!
Teraz w „Sasku” jest 12 pokoi, nocleg kosztuje ok. 50-70 zł/osobę, a całodzienne wyżywienie 50 zł. Tanio wprawdzie nie jest, ale gospodarze stawiają na jakość: wysoki standard pokoi, dużo swojskiego jedzenia. Jednak największe wrażenie robi klimat tego miejsca: wszędzie jest czysto, jasno, kwiaty w wazonach i na kafelkach, co daje wrażenie przytulności, szczególnie w połączeniu z naturalnymi materiałami: drewnem i cegłą. No i te drobiazgi: logo Saska na ręcznikach, pościeli i koszulkach.
Warte naśladowania jest podejście gospodyni, Pani Ewy: „Nie można powiedzieć, że coś się nie opłaca: jeśli się na tym nie straci już jest dobrze, bo jest tak, że potem ktoś z grupy przyjeżdża, albo opowie o nas innym.”
Gospodarze nie działają w próżni: ściśle współpracują ze swoim otoczeniem, bliższym i dalszym. Wywalczyli, że w Sasku Małym powstało sołectwo, a Pan Piórkowski był nawet Sołtysem. Wspólnie z mieszkańcami organizowali różne akcje, np. sprzątanie lasu. Często goście, którzy mieszkają u sąsiadów stołują się w ich pensjonacie, jeżdżą konno lub bryczką. Jednak jak mówi gospodyni: „Nie jest łatwo być liderem. Liderów często się nie lubi, bo taką już mamy zawistną naturę.”
Państwo Piórkowscy już dawno doszli do wniosku, że łatwiej będzie działać w grupie, zainicjowali więc utworzenie stowarzyszenia agroturystycznego. Są ponadto członkami Polskiej Federacji „Gospodarstwa Gościnne” oraz Lokalnej Organizacji Turystycznej. Współpracują z Powiatowym Urzędem Pracy, gdyż korzystają ze staży oraz prac interwencyjnych. Bardzo nietypowa natomiast jest współpraca z Uniwersytetem Warmińsko – Mazurskim: studenci weterynarii odbywają w gospodarstwie praktyki, a studenci innych kierunków piszą prace licencjackie i magisterskie, korzystając z doświadczeń „Saska”.
Warto odwiedzić uroczy zakątek, jakim jest „Sasek” w Sasku Małym, ale przy tym należy koniecznie poświecić czas na rozmowę z Panią Ewa Piórkowską, bo nauczyć się można tu sporo (także o zaletach partnerstwa), a jej entuzjazm jest zaraźliwy.
czyli OCAL, to Stowarzyszenie, które od 2007 r. działa na terenie popegeerowskim, w powiecie nidzickim. Celem jego powstania było utworzenie świetlicy w budynku dawnego przedszkola. Środki na jej wyposażenie pozyskano z Fundacji Wspomagania Wsi. Stowarzyszenie zrealizowało już kilkanaście projektów, korzystając z różnych źródeł, takich jak m.in.: Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności, Fundacja Dzieci i Młodzieży, Fundusz Inicjatyw Obywatelskich, Citi Bank Handlowy. Większość działań dotyczyła dzieci i młodzieży. „Inwestujemy w dzieci, bo właśnie poprzez nie dociera się do rodziców” – mówi Prezes Kazimierz Łapa. Projekty przyczyniały się także do integracji mieszkańców. Dzięki nim można dzisiaj w Stowarzyszeniu wypożyczyć rowery, namioty, czy nawet garnek na ognisko. Dość niespotykane są natomiast Obchody Dnia Żółwia, organizowane już od 4 lat. Impreza ta ma związek ze znajdującym się nieopodal Rezerwatem Żółwia Błotnego. Dlatego też na pamiątkę dostaliśmy żółwia (na szczęście nie żywego, ale jego wizerunek, wypalony na deseczce).
Stowarzyszenie, mimo że w nazwie ma „orłowskie” działa nie tylko na rzecz tego jednego sołectwa. Dzięki wspólnym projektom, do OCAL-a przyłączyły się także sąsiednie miejscowości: „Spełniło się to, o czym marzyłem. Inne sołectwa współpracują z Orłowem — mówi sołtys Kazimierz Kujawski. W tej chwili do stowarzyszenia należy kilka sołectw, a przyłączyć ma się kolejne.”
Członkowie Stowarzyszenia mówili także o swoich trudnych doświadczeniach w tworzeniu i realizacji projektów, zaczynali bowiem „od zera”. Wtedy korzystali z wiedzy i pomocy bardziej doświadczonych organizacji, takich jak np. Nidzicki Fundusz Lokalny. Jak opowiadał Sołtys Orłowa: „W każdym projekcie część środków przeznaczamy na księgowość – tego nauczyła nas Pani Basia Margol z NFL.”
Na zakończenie jeszcze jeden przykład partnerskiej współpracy, tym razem OCAL i ZHP. Te dwie organizacje odnowiły razem zabytkowy cmentarz, na którym spoczywają żołnierze niemieccy i rosyjscy, polegli w czasie bitwy 23 sierpnia 1914 r. Było to nam tym bardziej bliskie że wśród nas byli przedstawiciele Stowarzyszenia na rzecz Ocalenia Śladów Przeszłości w Gminie Cekcyn „ŚWIATŁO”, które zajmuje się także m.in. ratowaniem zabytkowych nekropolii.
Świetlica Wiejska w Księżym Dworze jest jedną z 23 świetlic, działających na terenie Gminy Działdowo. Środki na ich funkcjonowanie znajdują się w budżecie Gminnego Ośrodka Kultury. W przypadku 7 świetlic są one połączone z filiami gminnej biblioteki, a wtedy 1 osoba zatrudniona jest na część etatu w bibliotece, a na część jako świetlicowa. Dzięki temu obiekt czynny jest w godzinach 1200-2000, a więc jest dostosowany do potrzeb korzystających z niego osób. Są to przede wszystkim dzieci i młodzież, które przychodzą tu po szkole i popołudniami. Oferta świetlicy w Księżym Dworze, skierowana jest głównie do takiej grupy osób, gdyż, jak to oceniają w Księżym Dworze (i chyba nie tylko tam), trudno zmienić mentalność dorosłych, więc poprzez dzieci dociera się do rodziców i próbuje się wciągnąć ich w różne działania.
Lokalna Grupa Działania „Kraina Drwęcy i Pasłęki” utworzona została w 2006 r. w ramach Pilotażowego Programu Leader +, jednak grunt pod jej powstanie przygotowała Fundacja Rozwoju Gmina Łukta, która działa od 1995 r. i posiada duże doświadczenie organizacyjne.
Podczas wizyty poznaliśmy doświadczenia LGD dotyczące m.in. wytyczania szlaków turystycznych.
W ramach środków z LEADER-a powstała koncepcja szlaków turystycznych, a następnie szlaki te zostały oznakowane. Utworzone pętle mają 20-50 km, aby w ciągu jednego dnia można było tę trasę pokonać rowerem. Pętle zazębiają się z sąsiednim szlakiem, tworząc „płatki kwiatu”. Ponadto trzymano się zasady, że szlak nie powinien biec szosą, a jeżeli jest taka konieczność, to na jak najkrótszym odcinku. LGD jest dysponentem wytyczonych szlaków (dla zachowania trwałości projektu), jednak podpisała umowy na „administrowanie” szlakami z samorządami gminnymi, gdyż nie jest w stanie ponosić kosztów utrzymania szlaków. Roczny koszt konserwacji, uzupełniania oznakowania 100 km szlaków wynosi bowiem ok. 5000 zł. Dużym problemem jest zabezpieczenie oznakowania przed wandalami, ale gospodarze podali nam kilka swoich sposobów, takich jak: smarowanie słupków towotem, wybetonowywanie lub wkopywanie poprzecznych belek.
Na zakończenie wypowiedzi uczestników, czyli jakie korzyści odnieśliśmy z wyjazdu studyjnego:
Jednym zdaniem: było warto!
Opracowanie: Magdalena Kurpinowicz
(zadowolona uczestniczka wyprawy, z przyjemnością wspominająca gościnną Bramę Mazurskiej Krainy)